Babka cytrynowa


Mój pierwszy raz...




Babka to takie suche ciasto, niczym suchar albo stary chleb, które powoduje że brak nam tchu z zasuszenia podczas jej jedzenia, a tak za nią przepadamy. Można upichcić różne smaki np. cytrynową, czekoladową, waniliową i tą z dodatkiem marmuru? Babki zawsze pieką babki, przynajmniej moja piecze. Mogą być podłużne, albo z dziurą w środku, jest to zależne oczywiście od blachy, choć ja nigdy nie rozumiałam, dlaczego nie można babki zrobić w innym kształcie np. hipopotama. Zawsze z dziurą albo podłużna i basta! 
Opowiem dziś o moim pierwszym razie. Postanowiłam upiec moje pierwsze ciacho. W tym celu poszłam na dział z książkami w sklepie, bo przecież teraz w marketach to już nawet opony samochodowe sprzedają. Niedługo jeszcze nam je wymienią na środku sklepu, gdy my będziemy popierdzielać z koszyczkiem pomiędzy działem rybnym a mięsnym. Wracamy do ciasta! Wzięłam jakąś książkę kucharską i postanowiłam że upiekę pierwsze ciasto smakowicie wyglądające. Takim to oto sposobem na początku była babka cytrynowa. Nie wiem dlaczego nie było tam akurat czegoś w bardziej wyrafinowanym stylu:


       

Już ja widzę minę gości jak na stole stawiam taką ościornicę, albo Mateusza, jakbym wypiekła mu Samsunga Galaxy S III. A tam babka, a co mi tam upiekę. Nie wyobrażacie sobie nawet  niepohamowanej radości mojej jak przeczytałam, że czas wykonywania tej potrawy to 15 minut, a stopień trudności 1. Potem było już tylko gorzej. 15 minut to mi zajęło, ale ścieranie skórki z cytryn, następnie skończyło mi się masło, masa wydawała mi się bardzo dziwnie zwarta i gęsta, a w przepisie nie było nic o mleku i wodzie... Osobie która wymyśliła papier do pieczenia w tej formie jaka jest obecnie, zarządziłabym zesłanie na Sybir. Nijak nie dało się tego papieru upłaszczyć w tej cholernej blaszce, jak zrobiłam z jednej strony, to z drugiej uszy już sterczały na baczność jak w wojsku. Jak już to opanowałam, to przy smarowaniu masłem znów papier wylazł z blachy. Całe szczęście włączyła mi się żeńska myśl techniczna i spinaczami do kartek przymocowałam papier do blachy. Na koniec okazało się jeszcze, że moja blacha jest dłuższa, niż ta przewidywana w przepisie i mogłam książkę kucharską zamknąć, a zacząć wesołą twórczość. Oj te babki! Po tym wszystkim okazało się jeszcze, że ta babka wyszła i smakowała wyśmienicie! Następnym razem upiekę tego iPhona 5, bo tak mi tak dobrze idzie ;) Podsumowując trudne to nie było, ale bardziej przerażające jak na pierwszy raz bywa.

Składniki na ciasto o wymiarach blachy ok 13x26:

  • 300 g mąki pszennej
  • 300 g mąki ziemniaczanej
  • łyżeczka proszku do pieczenia
  • pół łyżeczki soli
  • 1,5 kostki miękkiego masła
  • drobno starta skórka z 2 cytryn
  • 4 duże jajka
Składniki na lukier:
  • świeżo wyciśnięty sok z cytryny
  • cukier puder



Wykonanie:

1. Do miski wsypałam odmierzoną mąkę tortową i ziemniaczaną oraz proszek do pieczenia i sól. Całość zmieszałam.





2. Na tarce o drobnych oczkach starłam skórkę z dwóch dużych cytryn. To była bardzo ciężka praca w polu...



3. Skórki z cytryn, połączyłam z cukrem, jajkami i masłem i całość zmiksowałam na gładką masę.


 4. Po uzyskaniu jednolitej masy cukrowo-cytrynowo-maślanej, partiami dosypywałam wcześniej zmieszane mąki. Całość miksowałam na małych obrotach. W pewnym momencie gęstość masy zmusiła mnie do zmiany widełek w mikserze na te drugie, no wiecie takie, których nikt nie używa ;p Wyglądają jak spiralki.




5. Po wygranej bitwie z papierem do pieczenia całą masę włożyłam do blaszki i ugłaskałam łyżką, by nie było gór i dolin.



Moja żeńska myśl techniczna nie zawiodła i tym razem...


6. Ciasto wstawić do nagrzanego piekarnika na do 180 stopni i piec 45 min do 1 h. Podobno wykałaczką sprawdza się, czy ciasto nie jest w środku surowe. Pamiętam z dzieciństwa mamę jak wtykała te patyki w ciacho, ale nie zgłębiłam jeszcze tej magicznej sztuczki. Nie miałam w domu wykałaczek, ani żadnego innego kija i niby babkę dźgałam widelcem, ale nic mi to nie dało...  Ja czekałam, aż będzie brązowe.

7. Po upieczeniu zostawić na kilka minut w ciepły piekarniku, nasatępnie wyciągnąć i pozostawić do ostygnięcia. Jak ciasto będzie chłodne wydobywamy je z tej blachy i oto efekt całkiem niezły ukazał się moim oczom:


8. Jak ciasto przestygnie robimy lukier. W tym celu w miseczce mieszamy cukier puder z sokiem z cytryny na gładką masę.


9. Polewamy ciasto lukrem i opcjonalnie ozdabiamy.


10. A po przekrojeniu nie było zakalca, OJ NIE BYŁO!!!!





A teraz zapraszam do stołu i to szybko, bo wystygnie!!!!!







SMACZNEGO!!!













5 komentarze:

Anonymous at: 20 stycznia 2013 06:02 pisze...

czytałam ten przepis kilka razy i nie znalazłam miejsca gdzie w nim jest miejsce na dodanie jajek?

Daria Bortkiewicz at: 21 stycznia 2013 09:06 pisze...

Już poprawiam, dzięki za upomnienie i przepraszam ;)

Anonymous at: 4 lutego 2013 14:59 pisze...

jezeli faktycznie uzylas tych spinaczy w plastikowych oslonkach i wsadzilas to do piekarnika to gratuluje pomyslu i smacznego..

i tu sie nie sprawdza powiedzenie: baby do garow... ;)

Daria Bortkiewicz at: 4 lutego 2013 22:50 pisze...

Dla Twojej wiedzy to spinacze w plastikowych osłonkach posłużyły mi tylko do przytrzymania papieru podczas nakładania ciasta, potem zostały zdjęte. Nie były potrzebne podczas pieczenia i miały plastikowe osłonki. Ale facet zawsze znajdzie szczegół by kobietę, a u Ciebie przysłowiową ,,babę" poniżyć i z góry założyć, nie znając jej, że jest głupia i niewykształcona.

Pozdrawiam

Daria ( doktorantka chemii)

Anonymous at: 5 lutego 2013 08:58 pisze...

A dla mnie wszystkie przepisy sa SUPER i mysle ze spinacze to kolejny ZART Wszystkie opisy sa owite pomyslem i gdyby nawet babka ze spinaczami sie upiekla ???? wazny bylby KONCOWY EFEKT DZiEkI

Prześlij komentarz

Obsługiwane przez usługę Blogger.