pyszne.pl


,,Będzie, będzie zabawa,
będzie się działo i znowu nocy będzie mało, będzie głośno, będzie radośnie!!!"


Już szykuje się impreza
Masz już wreszcie kącik własny
Trochę skromny trochę ciasny
Zmieści się tu dużo gości
Aby opić twoje włości
Żeby dobrze się mieszkało
I na wszystko wystarczało
Żeby kasa i sielanka
Zaglądała do mieszkanka

Ostatnia parapetówka za nami. Teraz czekamy na kolejne okazje do imprez, których u nas nie będzie raczej brakowało. W nowym mieszkanku gotuje mi się znacznie lepiej niż w starym, więc poszerzam swoje horyzonty w kuchni i staram się poznawać nowe smaki. O wszystkim Was wkrótce poinformuję. Niestety moje eksperymenty kuchenne znacznie bardziej smakują ostatnio mojemu mężowi niż mi, ale widocznie taka przypadłość ciążowa, że wszystko smakuje dla mnie nie tak, jak się spodziewałam. Obydwie imprezki odbyły się w klimacie włoskim, bo choruję obecnie na włoską kuchnię. Moje menu składało się między innymi z następujących potraw:

1. Cannelloni - które niezmiennie króluje na moim blogu jako przepis nr 1


2. Krem z pomidorów - jedna z nowszych propozycji u mnie w kuchni


3. Półmisek serów i owoców - tzw. kiss and fly, czyli łapiesz w biegu i lecisz dalej


4. Sałatka Caprese, która niedługo pojawi się na moim blogu


5. Melon z szynką prosciutto i świeżo mielonym pieprzem - również niedługo zapraszam


6. Bruschetta - mała kanapeczka, która znika w mgnieniu oka, a na blogu się niedługo pojawi, ciekawe, czy w Waszych sercach zagości na dłużej?



7. Pizza domowa - i tu pojawił się mały problem...

O ile z pierwszą parapetówką większych problemów nie miałam, o tyle nie potrafiłam sobie wyobrazić praktycznie męskiej imprezy mojego męża. Przecież nie nakarmię sporych gabarytów mężczyzn kremikiem z pomidorka, albo rurkami makaronowymi. Musiałabym chyba wannę tego makaronu nagotować, by każdy z mojego domu najedzony wyszedł. Pomyślałam, że najlepsza będzie pizza. No tak, ale jak przygotować pizzę domową dla ponad 10 osób, w tym w większości sporych mężczyzn (dodam jeszcze, że jeden z nich posiada ukrytego tasiemca ;). Zaznaczę, że nie mam w domu pieca do wypiekania pizzy. Mój syn szalał w brzuchu tego dnia na całego, ,,on tańczył dla mnie"  i wcale nie miał ochoty przespać imprezy rodziców. Chyba zrozumiał, że imprezy u rodziców należą zawsze do udanych i lepiej ich nie przesypiać. Cuda się jednak zdarzają. Historia zna już cudowne rozmnożenie się wina na jednej z imprez, a u nas doszło do rozmnożenia się chleba tzn. pizzy. Niespodziewanie odezwał się do mnie portal pyszne.pl i zaproponował, bym skorzystała z ich usług. Kurcze, od razu wyobraziłam sobie pizzermana, który dla mnie kręci ciasto pod sufitem i długo nie trzeba było mnie namawiać.


Kilka godzin przed imprezą zaczęłam więc przygotowywania, przy herbatce, do głównego dania na wieczór:



Po wejściu na stronę główną pyszne.pl uwagę przykuwa przejrzystość strony. Strasznie spodobało mi się, że podczas wpisywania adresu i miasta strona automatycznie podpowiada pełną nazwę i co ciekawe przenosi nas automatycznie na stronę wyboru restauracji. Mój mąż informatyk stwierdził, że nazywa się to ,,auto suggest" ;p To się teraz nowym słownictwem popisałam, a trochę go już przy nim poznałam... Podczas gdy ja szukałam czegoś pysznego, mój mąż okiem eksperta rozkładał portal na czynniki pierwsze ;)


Następnie wybieramy sobie knajpkę. Czyli nie musimy szukać sami po czeluściach internetu kto nam strawę dostarczy, bo ukazuje się nam lista restauracji, która dowozi na nasz adres. Mieliśmy spory dylemat w wyborze restauracji...


W końcu z sercem na ramieniu wybraliśmy pizzerię włoską, nocną?!? Podobało nam się menu i jakiś głos wewnętrzny mówił nam, że to będzie dobry wybór. Po wyborze restauracji czekało mnie kolejne zaskoczenie. Otóż wyświetliła nam się strona z polecanymi potrawami danego lokalu...


Nas tym razem interesowały pizze, więc zawężyliśmy poszukiwania wybierając opcje pizza.


Po wyborze danej pizzy coś, z czym nie spotkałam się jeszcze na żadnym portalu tego typu. Otóż opcja dla wybrednych jak ja, czyli tych co lubią sobie żonglować składnikami pizzy, dodawać, odejmować, rozmnażać i wykonywać innego tego typu operacje. Od razu w oknie można wybrać sobie wielkość pizzy.


Po wyborze pizzy ląduje ona w koszyku po prawej stronie, który widzimy podczas całego naszego zamówienia. Koszyk jest jasno podsumowany, łatwo można w nim dokonywać zmian. Czyli kolejna fajna opcja dla niezdecydowanych. Ciekawe jak by tą opcję nazwał fachowo mój mąż?


Po wyborze potraw wybieramy metodę płatności. Mamy tutaj do wyboru różne opcje: gotówka, PayU (szybkie elektroniczne płatności online), karta kredytowa, oraz płatność w dwóch innych systemach płatności. 

Wybrać można jeszcze godzinę dostawy. Co ciekawe, po wysłaniu zamówienia restauracja sama się z nami skontaktowała, by potwierdzić zamówienie i godzinę dostawy.

Punktualnie o 19.50 pan dostawca zapukał do mych drzwi, a uradowany Pan Domu, Mój przystojny Mąż we własnej osobie odebrał zamówienie. Pizza przyjechała gorąca, dzięki odpowiedniemu zapakowaniu jej w jakiś styropianowy karton.


Pizza tak ładnie zaprezentowana:


Zapomnieliśmy o sosach, ale dzięki czujności restauracji Piatto Blanco z Gdańska sosy zostały nam dodane do zamówienia. Szczerze mogę dziś polecić tą pizzerię, bo spisali się na medal i pizza wszystkim smakowała.




Wielka uczta gotowa:



A tutaj nasz gość i czołowy degustator mojego bloga, czyli znajomy Arek ze swoim wspomnianym tasiemcem Zenkiem na tapecie pyszne.pl


Impreza udana, goście mam nadzieję zadowoleni. Jedzenie wszystkim smakowało, a ja szczerze i z wielką chęcią mogę polecić każdemu portal pyszne.pl. Sprawdza się zarówno dla osób, które nie lubią gotować, na leniwe dni, by odpocząć od garów oraz na takie właśnie duże awaryjne sytuacje.

DO USŁYSZENIA WKRÓTCE!!!








0 komentarze:

Prześlij komentarz

Obsługiwane przez usługę Blogger.