Już nie tylko w tanim barze Kotku...
oj nie tylko ;)
Przez bardzo długi okres nie potrafiłam tknąć sajgonek i innego tego typu azjatyckiego jedzenia. Dla mnie wszystko co chińskie, azjatyckie = zmielony pies z budą i z łańcuchem. Dodatkowo należę do osób bardzo przewrażliwionych jeśli chodzi o jedzenie. Zawdzięczam to kochanej mamusi i babci, które na jakości jedzenia nigdy nie oszczędzały. U nich nawet w zupach pojawiało się porządne mięso, a nie jakieś skrawki padliny. Długo wybieram i oglądam z wielu stron miejsca, w których mam coś zjeść. Omijam podejrzane knajpy szerokim łukiem, a bary szybkiej obsługi traktuje wyjątkowo surowo. Gdy mi przypadnie zjedzenie w jakimś dziwnym miejscu najpierw nasłuchuję, czy aby potrawa spoglądająca na mnie z talerza nie wydobywa z siebie ostatnich jęków. Natomiast mój kochany Mmmmm jest moim przeciwieństwem. Jest tak mało odporny na głód, a do tego tak kocha jeść, że wcinał, wcina i wcinać będzie zawsze, wszystko i chyba wszędzie. Chodź i tak mając u boku prywatną stację sanitarno-epidemiologiczną w postaci żony ogranicza podejrzane miejsca. Dla M. nie jest istotne czy to przydrożny bar, buda na plaży czy wykwintna restauracja. Istotne jest to, że smakuje... O ile smakuje...
Od początku mojej znajomości mój mąż chodził na sajgonki w jedno miejsce. Buda w małym centrum handlowym w Gdańsku wyglądem nie przyciągała, ale wystarczyło przyjrzeć jej się bliżej, by dostrzec czystość i świeżość podawanych produktów. Początkowo oczywiście nic tam nie jadłam, tylko przyglądałam się bacznie. W końcu spróbowałam, początkowo kurczaka w sezamie i kurczaka w sosie słodko kwaśnym z żółtym ryżem. W końcu spróbowałam sajgonki i się w nich rozkochałam. Któregoś pięknego dnia postanowiłam mojej życiowej miłości zrobić sajgonki sama. Przepis opublikowany dziś różni się od pierwotnego wykonania. Sajgonki w wykonaniu trudne nie są, ale wymagają trochę zabawy, więc po długich przemyśleniach, zamiast krojenia warzyw w słupki własnoręcznie, kupiłam mieszankę warzyw po chińsku i to był strzał w 10. Sajgonki zrobione w domu smakują zdecydowanie lepiej, aniżeli te na mieście. Oczywiście kilka tajników trzeba znać, ale o tym już w przepisie:
Od początku mojej znajomości mój mąż chodził na sajgonki w jedno miejsce. Buda w małym centrum handlowym w Gdańsku wyglądem nie przyciągała, ale wystarczyło przyjrzeć jej się bliżej, by dostrzec czystość i świeżość podawanych produktów. Początkowo oczywiście nic tam nie jadłam, tylko przyglądałam się bacznie. W końcu spróbowałam, początkowo kurczaka w sezamie i kurczaka w sosie słodko kwaśnym z żółtym ryżem. W końcu spróbowałam sajgonki i się w nich rozkochałam. Któregoś pięknego dnia postanowiłam mojej życiowej miłości zrobić sajgonki sama. Przepis opublikowany dziś różni się od pierwotnego wykonania. Sajgonki w wykonaniu trudne nie są, ale wymagają trochę zabawy, więc po długich przemyśleniach, zamiast krojenia warzyw w słupki własnoręcznie, kupiłam mieszankę warzyw po chińsku i to był strzał w 10. Sajgonki zrobione w domu smakują zdecydowanie lepiej, aniżeli te na mieście. Oczywiście kilka tajników trzeba znać, ale o tym już w przepisie:
Składniki:
- Mięso mielone
- Makaron ryżowy
- Warzywna mieszanka chińska
- Grzyby mun
- Papier ryżowy
- Olej
- Cebula
- Pieprz
- Imbir
- Pieprz Chili
- Sos wok
- Sos rybny
- Sos do sajgonek
Wykonanie:
1. Cebulkę kroimy na małe kawałki i wrzucamy na rozgrzaną patelnię z olejem. Podsmażamy.
2. Do podsmażonej cebulki wrzucamy mięso mielone. Całość smażymy.
3. Na drugą patelnię wrzucamy mieszankę warzywną chińską, podlewamy wodą i dusimy.
4. W miseczce zalewamy wrzątkiem grzyby mun i zakrywamy talerzykiem. Po namięknięciu grzybów kroimy je w małe kawałeczki i wrzucamy do mieszanki warzywnej. Całość mieszamy i dusimy.
5. Makaron ryżowy również zalewamy wrzątkiem w misce. Po zmięknięciu kroimy na małe kawałeczki.
6. Makaron wrzucamy do mieszanki warzywnej, całość mieszamy i dusimy.
7. Podsmażone mięso przyprawiamy pieprzem, imbirem i pieprzem chili. Dodajemy sos wok i sos rybny po jednej łyżce.
8. Tak przygotowane mięso z sosem mieszamy z warzywami, przygotowanymi na drugiej patelni.
9. Papier ryżowy rozkładamy na blat. Zwilżamy rękę ciepłą wodą i nawilżamy cały arkusz papieru.
10. Na środek papieru nakładamy farsz, zawijamy dwa przeciwstawne boki papieru do środka, a następnie zawijamy sajgonkę w rulonik.
11. UWAGA! Sajgonki nie mogą do siebie dotykać, nawet na patelni, bo sklejają się ze sobą i ciężko, bez uszkodzenia struktury (co widać na niektórych zdjęciach) je rozdzielić. Należy zachowywać między nimi mały odstęp.
12. Sajgonki smażymy na sporej ilości oleju ze wszystkich stron.
SMACZNEGO!!!
1 komentarze:
Sajgonki są świetne, też na początku miałam obawy, ale moja miłość do azjatyckiej kuchni zwyciężyła i, jak tylko mam okazję zajadam je chętnie: )
Prześlij komentarz